Dzicz w wielkim miescie, czyli Claireville Conservation Area.
Dawno, dawno temu za małym domkiem, w którym spędziłam swoje dzieciństwo znajdował się stary sad i nieczynna, porośnięta trawą żwirownia. To tam, z koleżankami z sąsiedztwa odkrywałyśmy skarby, robiłyśmy wianki z kwiatów, urządzałyśmy domki w zagłebieniach między górkami, podglądałyśmy dzikie kaczki pływające w małych bajorkach wody. To miejsce było dla mnie pełne magii i tajemnic. Stamtąd pochodzą jedne z najlepszych wspomnień mojego dzieciństwa.
Dzisiaj, dla moich własnych dzieci takie miejsca są na co dzień niedostępne. Mamy swoje małe podwórko, spacerujemy często po okolicy, ale czasem widzę, że dzieci mają klatki miasta, tak samo jak i ja, zwyczajnie dość. Kiedy więc chcę się z niej wyrwać i nie interesuje mnie stanie godzinami w korkach po to, żeby odpocząć od hałasu, tłumu i samych korków 🙂 wybieram się do “dzikich” oaz w mieście. Nie mam tu na myśli takich miejsc jak High Park w Toronto, gdzie na jedną wiewiórkę przypada siedmiu ludzi (chociaż przyznaje, że są tam pewne super fajne, spokojne zakątki. Przez pewien czas byłam nawet posiadaczką ogródka działkowego na terenie parku). Uciekam raczej do takich miejsc, gdzie trawa nie jest koszona, gdzie drzewa rosną mniej więcej gdzie im się podoba, a zwierzęta prędzej zjedzą twoją rękę niż dadzą się z niej nakarmić. Dziś kilka słów o jednym z nich: Claireville Conservation Area.
Większość obszaru Claireville znajduje się między Steeles i Queen St E a HWY 50 i Goreway Drive. Znajdziesz tam kawałek lasu z oficjalnymi i dziki dróżkami, górki, łaki, mały staw, rzekę i ścieżkę rowerową. Do Claireville można oficjalnie wjechać z trzech stron. Preferuje wjazd od strony północnej (Queen St E i Conservation Rd), skąd najbliżej jest do lasu i do najłądniejszej/najciekawszej części Calireville. Samochód można zostawić na małym parkingu przed samym wjazdem (uwaga, Claireville dzieli z tej strony część drogi wjazdowej z małym ranczo, które z nim graniczy); na teren można wejść pieszo lub wjechać rowerem. Kamienisto-piaskowa dróżka wiedzie z północy na południe, gdzie przecina Humber River.
UWAGA! – to właśnie te wąskie, wydeptane ścieżki odbijające z niej w lewo, jakieś 100 m za metalową barierką wjazdową, wiodą do lasu, nad ‘stawek’ i na górkę!
W Claireville nie spodziewajcie się placu zabaw dla dzieci, bierzącej wody ani toalet. Tutaj zabawą dla dzieci jest wspinanie po drzewach, skakanie przez kałuże, wymachiwanie kijami i obserwowanie przyrody. Pewnie z tego samego powodu nie zobaczysz tu ich wiele 🙂 Większość ludzi odwiedzjących to miejsce to osoby przyjeżdżające na spacery ze swoimi psami, osoby starsze i te, które doceniaja piękno przyrody ( podejrzewam, że to pewnie któraś z nich zainstalowała w lesie małą drewniana ławeczkę, z której można obserwować ptaki przylatujące do zawieszonego obok karmnika.
Trasy w Claireville nie są specjalnie oznaczone. Na ciekawe miejsca musisz zdaje się po prostu wpaść. Nie bój się zboczyć z trasy! Czasem o to po prostu chodzi, żeby wyłaczyć GPSa i kierować się tylko zwykła ludzką ciekawościa.
Parking od strony HWY 50 to najbardziej zaniedbana część Claireville, a mały lasek, który się przy nim znajduje nie jest terenem szczególnie ciekawym ( z wyjątkiem zimy, kiedy to stanowi najładniejszą drogę na ośnieżoną górkę). Wjazd ze strony poludniowej ( od Steeles Ave), to najkrótsza droga nad rzekę wzdłuż której biegnie nieutwardzona droga, prowadząca aż do Wild Water Kingdom; ta część ciekawsza może być raczej dla rowerzystów niż dla tych, kórzy chcą sobie po prostu pochodzić po lesie i oderwać się od zgiełku miasta.
KOMENTARZE